Generalnie to teraz raczej kiepsko u mnie ze stylizacjami, takimi, w których gdzieś wychodzę, a to dlatego, że mam ferie i większość czasu spędzam w domu, zawinięta w koc czytając książkę. A najczęściej wychodzę na treningi, ale tu nie ma co pokazywać :). Dlatego nowości. Trzy pierwsze pochodzą z mojego ulubionego ciucholandu, w którym zawsze coś znajdę. Wszystkie są raczej na cieplejsze dni, dlatego na ich inaugurację jeszcze poczekam.
Spódnica, w kształcie litery A, w pepitkę.

Gorsetowaty top, zapinany na plecach na zamek.

Bluzka w kwiaty, wiązana pod szyją. Niestety jest sztuczna, więc odpada w upał, ale bardzo spodobał mi się ten niebieski kolor, zaraz ją zobaczyłam w zestawieniu z moimi niebieskimi szpilkami. No i kokarda po szyją...

A tu czwarty nabytek, też na cieplejsze dni, wyjęty współlokatorce z szafy. A raczej - podarowany. W czasie sesji, robiłyśmy wszystko, żeby się nie uczyć, między innymi porządkowałyśmy nasze szafy. Ja zachwyciłam się tą sukieneczką, a współlokatorka stwierdziła, że i tak w niej nie chodzi. I tak stałam się właścicielką uroczej sukienki.