Tym razem znów bardziej elegancko. A nawet bardzo. Za każdym razem kiedy ubieram tę spódnicę czuję się jak na wielkie wyjście, albo na ważne spotkanie.
Wisiało w szafie takie niewiadomo co w prążki. Długość miało conajmniej beznadziejną, bo do połowy łydki, co niemiłosiernie skracało i tak krótkie moje nogi. Toteż zaniosłam do krawcowej i poprosiłam, żeby mi przemieniła toto w spódnicę z wysokim stanem. Bom myślała, że cóż to za problem. Po perturbacjach, szyciach i przeszyciach, mam swoją spódnicę. A dziwność wkradła się w momencie, kiedy moja mama spojrzała na mnie z westchnieniem i rzekła - "a pomyśleć, że to były kiedyś spodnie...".
Toteż z dumą obnoszę trzecią młodość tegoż ubrania.
PS: Złote guziki w ramach ozdoby by się przydały.
Spódnica - Vinatage; szyta, przeszyta
Sweterek - Atmosphere, SH
Buty - CCC
Torebka - SH
Biżuteria - Mamina
niedziela, 19 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Śliczne buciki :)
OdpowiedzUsuńWyglądasz bardzo ładnie. Też uznaję spódnicę z wysokim stanem za strój bardzo elegancki. Ja bym tych guzików nie dawała...
OdpowiedzUsuńBuciki rzeczywiście śliczne.
krawcowa masz fenomenalna, bo nie widać że zszywane jakkolwiek po srodku było;)
OdpowiedzUsuńA ja się nie znam ale dałabym jakiś pasek w tali lub długi łańcuszek z zabawnymi zawieszkami. Z resztą sama nie wiem. ;D
OdpowiedzUsuńI spódnica piękna, ech może też coś wyszperam w szafie mamy? ;)
Pozdrawiam