Chciałam ładny kołnierz futrzany. No i mam. Różowy. Zapisany mi jest w niebiosach ten kolor, i cokolwiek bym robiła to i tak na niego natrafię.
Kołnierz wygrzebała mi moja mamuśka, początkowo nie wiedziałam jak go ugryźć, bo do żadnego z moich zimowych okryć nie pasuje. Mam wprawdzie gdzieś stary, zimowy, czarny płaszcz, ale obawiam się, że jego stanu nawet liliowy kołnierz nie poprawi.
Dlatego narazie wylądował przy sweterku, wpasował się w różową spódniczkę i beret.
I można iść do kina.
Kołnierz - Secondhand
Spódnica - Reserved
Sweter - Reserved
Beret - osiedlowy sklepik
Buty - Allegro
Broszka - Mamina
poniedziałek, 10 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pięknie, świetna spódnica. Znów francuski styl :-)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz. Ja póki co zgromadziłam trzy kołnierze - czarny, czarno-siwy i ostatni w panterkę. Teraz poluję na jakiś kolorowy :)
OdpowiedzUsuńja też chce futrzany kołnierz brązowy :)
OdpowiedzUsuń@pinupcandy - wystarczy beret i już jestem pod dachami Paryża ;)
OdpowiedzUsuńUroczy jest ten kołnierzyk i ślicznie komponuje się ze spódniczką:-)
OdpowiedzUsuńślicznie, dziewczęco! :)
OdpowiedzUsuńprześliczny ten kołnierz! ja ostatnio znalazłam w sh futrzaną etolę, ale nie ma takiego ładnego koloru;)
OdpowiedzUsuń